Zawód programista – Maciej Aniserowicz
Oto pierwsza moja recenzja książki. Po jej przeczytaniu po prostu poczułem, że muszę się do tego jakoś odnieść. Przekazać „feedback” i podzielić się moimi doświadczeniami. Branżą IT zajawiłem się gdy miałem 15-16 lat tak na poważnie, wcześniej traktowałem komputer jako zabawkę – wiecie gierki, słuchanie muzyki, czasem jakiś film iii początki internetów – oczywiście na modemie.
Mimo, że teraz mam 26 lat i dopiero co skończyłem studia, jakiś tam bagaż doświadczeń posiadam, bo zawsze ważniejsze było dla mnie doświadczenie niż kawałek papierka (chociaż, te również gdzieś tam w szufladzie leżą).
Książka od strony technicznej
Publikacja zawiera 287 stron i czyta się ja szybko..czasami nawet za szybko. Gdy tylko przyszła od razu przeczytałem około 70 stron – jednym słowa wciąga jak magnes. Osobiście, czasami delikatnie przeszkadzała mi cienkość kartek, gdyby były delikatnie grubsze nie widziałbym poprzedniej strony. Duży plus, że kartki są lekko żółte (#ece2c6), co pomaga przy czytaniu szczególnie wieczorami.
Dosyć gruba okładka i kompaktowy rozmiar, dobre dopasowanie marginesów – ułatwiającym czytanie.
Zwykle w książkach lubię szukać błędów edytorskich ot tak, taki mini challenge motywujący do czytania. Tutaj było na prawdę ciężko – jedyne co udało mi się wychwycić to słowo kredy(t) na stronie 253 w 2 linijce.
O czym jest ta książka?
Z mojego subiektywnego punktu widzenia ta książka jest o drodze, drodze, którą przeszedł Autor i jego perypetiach. To trochę tak, jakbyśmy czytali autobiografię przytaczając konkretne doświadczenia. Jednak to co wyróżnia Zawód: Programista to kubeł zimnej wody. Wszystkie sytuacje i perypetie Autora, są oceniane przez niego samego z perspektywy lat i to jest chyba największa wartość tego utworu. Uwielbiamy słyszeć o historiach w branży, co było nie tak, jak sobie z nimi poradziliśmy. Często jednak o tym zapominamy w perspektywie dłuższego czasu bo „świat goni”, i brakuje nam takiej retrospekcji tego co się stało na przykład w odniesieniu do kilku lat.
Maciej przekazuje swoją wiedzę i uczucia jakie towarzyszyły mu podczas pracy na różnych stanowiskach w branży IT. Nie ma problemu powiedzieć o tym, że czuł się przepracowany, zaniedbywał swoje zdrowie i nie był często kryształowy. Otwiera się do czytelnika i ja za tą otwartość bardzo mu dziękuje, dzięki takim ludziom rośnie świadomość transparentności i komunikowania o własnych problemach i nastrojach.
Sam język jest lekki i przyjemny, dla niektórych może być nawet za lekki. Jest parę wtrąceń angielskojęzycznych, co może stanowić utrudnienie. Od czego mamy jednak Google? 🙂 Gdy czegoś nie wiesz po prostu użyj wyszukiwarki (osobiście uważam, że umiejętność sprawnego wyszukiwania informacji powinna zaczynać się już w szkole podstawowej).
Dla kogo?
Mogłoby się wydawać, że to książka dedykowana jedynie ludziom z branży IT. Najchętniej takim, którzy już kilka lat przepracowali i po prostu lubią takie pozycje. Moje doświadczenie jest całkowicie odmienne, polecam tą książkę każdemu, kto ma w rodzinie osobę pracującą w naszej branży. Dlaczego? Żeby urosła świadomość, tego co robimy i z czym musimy się mierzyć. Większość widzi tylko efekt końcowy, nie widzi drogi. Może Twoje dziecko pracuje w IT, może Twój chłopak/dziewczyna siedzi na komputerze i patrzy na jakieś magiczne znaki i cyferki. Dowiedz się więcej jak wygląda ta branża, ile wyrzeczeń i pracy trzeba włożyć, żeby móc realizować swoje pasje.
Z drugiej strony Maciek przechodzi przez kolejne rozdziały pokazując wszystkie oblicza ewolucji programisty od szeregowca do managera. Jeśli jesteś na którejkolwiek z takich pozycji, warto przeczytać swoiste case study o tym jak mógłbyś stać się lepszym pracownikiem. Czasami nie jesteśmy świadomi tego, że coś może być nie tak bo zwyczajnie brakuje otwartej komunikacji. W takich przypadkach autor namawia, aby zasugerować przełożonemu Zawód: Programista i skłonić kogoś do chociaż minimalnej refleksji.
Nie wiem ile razy czytając książkę, przypomniałem sobie sytuacji z własnego życia. Niesprecyzowane umowy? Praca od świtu do nocy + studia, o tak większość historii przerabiałem. Również nie polecam, trzeba w tym wszystkim znaleźć umiar, balans między pracą zawodową, pasją, a życiem osobistym. I doskonale sobie zdaje sprawę, że jeśli jesteś na początku swojej drogi to moje uwagi prawdopodobnie do Ciebie nie dotrą. Chcesz się wybić, masz zapał i chcesz robić wszystko robić najszybciej i najlepiej. Do znalezienia złotego środka potrzeba lat, doświadczeń złych i dobrych. Na pewno warto próbować!
Co ja o niej myślę?
Najlepsze jest to, że po przeczytaniu tej książki znowu zachciało mi się coś napisać i podzielić się ze światem moją własną opinią. Wydaje mi się, że czasami warto zatrzymać się w książce – pomyśleć, przeanalizować słowa Maćka z naszym obecnym stanem. Może natychmiast uda Ci się wysnuć jakieś wnioski? Może zaświta Ci pomysł, że można jakoś inaczej – tak aby osiągnąć maksymalny poziom szczęścia. Osobiście będę zachęcał moich znajomych oraz studentów do przeczytania tej książki, mój egzemplarz pojawi się w szkolnej biblioteczce.
Każdy czytelnik, wyciągnie coś dla siebie. Mogą to być porady jak zacząć, jak być lepszym leaderem, jak prowadzić działalność etc. Tematów jest sporo, a doskonałym uzupełnieniem jest blog Maćka:
Najfajniejszymi przerywnikami w książce, były cytaty. Skłaniające ku refleksji, pozwalające na chwilę oderwać się od książki i zweryfikować swoje życie. Od dzisiaj wiem, że jednym z moich ulubionych cytatów zostanie:
„Cele nie wyznacza się, by cieszyć się z wyników. Cele wyznacza się, aby celebrować drogę do nich.”
Idealnie podsumowujące moje podejście do życia i świata IT.
Dzięki Maćku za kawał dobrej literatury, życzę Ci utrzymania dalszej motywacji do pracy i edukowania społeczności naszej branży.