Co mnie wkurza w branży IT?

Dziś temat dużo mniej popularny. Przyzwyczailiśmy się, że branża IT to kraina mlekiem i miodem płynącą, ale… no właśnie często spotykamy się z rzeczami, które nie są dla nas przyjemne. Zdarza się, że przez takie sytuacje całkowicie tracimy zapał do pracy i przestaje nam się „chcieć”, a gdy przestaje nam chcieć się przychodzić do pracy szczególnie na początkowych etapach kariery, to co zdecydowanie coś jest nie tak. Poniżej przedstawiłem listę rzeczy, która osobiście powoduje we mnie ten stan frustracji i niepokoju wewnętrznego.

Przeciągające się oraz niepotrzebne spotkania

Na pierwszy ogień idą spotkania, o które w branży IT nie trudno. Nie twierdzę, że spotkania nie są ważne, jednak byłem już na niezliczonej ilości spotkań, po których nic nie wynikało… Czasami godzina, czasami dwie, spędzone na bezsensownym gadaniu – pozornie w celu poprawy sytuacji w firmie (przez pierwsze 5 minut). Wszystkie spotkania, które wprowadza metodologa Agile, ma swoje dwa oblicza, z jednej strony potrafi dobrze skoordynować pracę i monitorować jej przebieg, z drugiej strony potrzebuje lwiej części czasu na komunikację, spotkania, etc. Czy to źle? Jeżeli nie masz w głowie tego, co takie spotkanie powinno wynieść (jaki outcome) to według mnie tak, czasem warto zatrzymać się i spojrzeć z boku czy faktycznie dane spotkanie jest potrzebne i co można by zrobić lepiej.

Firmy zaczynają zauważać ten problem, w końcu czas programistów jest dosyć drogi. Więc robiąc spotkanie dla 10 osób na dwie godziny i nie licząc się z tym, że firma może utracić 20 roboczogodzin, nie oczekując żadnych zysków dla tych ludzi lub samej działalności to w mojej opinii zbrodnia. Do tego problemu ciekawie podchodzi jeden z czołowych futurystów naszych czasów – Elon Musk, który mówi:

„Walk out of a meeting or drop off a call as soon as it is obvious you aren’t adding value. It is not rude to leave, it is rude to make someone stay and waste their time.”

w zasadzie, jest to kwintesencja tego problemu. Ze swojej strony dorzuciłbym coś co nazywa się „Check-out”, zakomunikował co czuje, będąc na takim spotkaniu, dał feedback i poszedł robić swoje rzeczy.

Projekty, które nie ujrzą światła dziennego

Zdarzyło mi się kilka razy robić projekty, które dosyć szybko okazywały się niepotrzebne. Czasami nawet przed rozpoczęciem części implementacyjnej! Jeszcze kilka lat temu, potrafiłem pogodzić się z takim stanem rzeczy, bo byłem bardziej nastawiony na rozwój osobisty, niż interesowaniem się o to, czy firma funkcjonuje poprawnie i to, co robie ma sens. Dzisiaj jest już trochę inaczej, szczególnie przy własnych projektach – dłużej analizuje czy to co zrobię będzie miało wartość. Zgodnie z zasadą 20-80(Pareto), staram się zaplanować co może mieć największy wpływ na moją pracę.

Problem projektów, które z założenia nie zostaną wydane, jest całkiem spory, szczególnie w większych firmach – tam, gdzie można pozwolić sobie na takie podejście. Osobiście dopuściłbym do czegoś takiego, mając zespół, który potrzebuje popracować ze sobą, nabrać flow, dokształcić się z jakiś technologii etc., zaznaczając transparentnie, że taki projekt nie służy komercjalizacji, ale ma na celu poszerzyć ich wiedzę. Ciekawą metodą, na taki rozwój są np. hackathony. Przykładowo w 24 godziny, tworzone są niecodzienne pomysły, które prawdopodobnie nie zostaną wprowadzone do docelowego produktu, ale mają na celu dobrą zabawę i rozwój kreatywności. Miałeś okazję czytelniku na polubienie jakiegoś posta na Facebook? Ten oto feature powstał właśnie na jednym z wewnętrznym hackathonów firmy z Californi.

Przestarzałe technologię

Tutaj, chyba nie warto za dużo pisać – nikt nie lubi cofać się w czasie, tym bardziej że domena IT jest bardzo dynamiczna. Niestety w naszej branży zdarzają się projekty, które mają już po kilkadziesiąt lat i ktoś te systemy musi utrzymywać. Słyszałem o przypadku jednej z krakowskich firm, gdzie stażyści byli zatrudniani tylko po to, żeby przepisywać kod z jednego języka na drugi bardziej nowoczesny – idealna droga do zabicia w młodym człowieku pasji do programowania 🙁

Nie słuchanie głosu pracowników

Temat głęboki i szeroki, nie tylko w obszarze IT. Chociaż uważam, że ta branża, jest jedną z najbardziej zainteresowanych zdaniem pracowników i jest otwarta na feedback, to dalej spotyka się rzeczy, które warto by usprawnić. Jestem zdania, że warto znać opinie wszystkich pracowników, każda osoba, może wnieść coś od siebie – oczywiście są pomysły lepsze oraz gorszę, ale już sama świadomość problemu daje do myślenia. Zbyt mało rozmawia się na temat tego, co powoduje problemy w pracy, na rzecz „gonienia” do przodu na oślep. Z doświadczenia wiem, że jeśli przez kilka miesięcy, będzie utrzymywał się taki stan braku zainteresowania pracownikami, to przyjmą oni za normalne niektóre procesy i sposoby pracy. Wiem, że praca na linii produkcyjnej nie daje tylu możliwości na wdrożenie swoich pomysłów, jednak branża IT daje tak duże pole do popisu, że grzechem by było z tego nie skorzystać!

Brak możliwości rozwoju

Zaczynajc przygodę ze światem IT, jak większość zacząłem od stron internetowych. Bardzo się cieszyłem, mogąc uczyć się nowych rzeczy przy tworzeniu stron dla klientów, dostając przy tym jakieś niewielkie wynagrodzenie. To było na prawdę coś – połączenie przyjemnego z pożytecznym. Po kilkudziesięciu projektach, poczułem, że niewiele wymagań klientów może mnie już zaskoczyć, co więcej coraz ważniejsza była forma graficzna, design etc. – w którym nie do końca się odnajdywałem. Na szczęście sytuacja ta, zbiegła się z podjęciem studiów, więc mogłem zmienić kierunek na rzecz języków takich jak C++, Java, C# oraz dobrych praktyk.

Aktualnie duża liczba pracowników pracuje w firmach, które nie myślą w ogóle o swoich pracownikach. Niestety wiele agencji, zajmujących się projektowaniem stron internetowych ma takie podejście. Kiedyś trafiłem do firmy, mając na celu odbyć praktykę na stanowisku WebDevelopera, skończyło się na pisaniu artykułów i hurtowym stawianiu stron pod SEO, wytrzymałem 3 tygodnie. To była moja ostatnia darmowa praktyka/staż w życiu, jeśli Ty nie będziesz szanować siebie to pracodawca tym bardziej.

Nie szanowanie czasu pracy mniej doświadczonych osób

Płynnie przechodzimy do nieszanowania czasu pracy. To w zasadzie kwintesencja przedłużających się spotkań, braku możliwości rozwoju i niemyśleniu o pracownikach. Tutaj z biegiem lat jest coraz lepiej, jednak rozmawiając z młodszymi kolegami i koleżankami słyszałem o sytuacjach pójścia na staż/praktykę i parzeniu kawy – na szczęście w branży IT spotykane bardzo sporadyczne. Tutaj istnieje inny problem, to znaczy, brak umiejętności delegowania zadań przez bardziej doświadczone osoby. Czesto ludzie zapominają, gdzie byli kilka lat wcześniej, jak niewiele wiedzy mieli i z czym mieli trudności. Jeśli dochodzi jeszcze praca na ASAP-ie, to praktycznie niemożliwe jest prawidłowe zajęcie się mniej doświadczonymi osobami. Jeśli firma nie zrozumie, że taki młodszy pracownik to przyszłość tej firmy i skupi się „tylko na seniorach”, to co się stanie w momencie, jak Ci seniorzy postanowią zmienić prace?

Często sam musiałem podejmować inicjatywę i szukać sobie pracy, dopytując co można by zrobić, co byłoby przydatne. Każdą taką sytuację traktowałem, jako możliwość rozwoju. Dzisiaj, gdy widzę, coś takiego po prostu nie mogę siedzieć udając, że nie marnuje się czasu takiej osoby.

Brak komunikacji (co się dzieje, co robimy, gdzie idziemy)

Wisienka na torcie, w zasadzie podsumowująca wszystkie punkty powyżej. Mocno wierzę w to, że w firmach brakuje komunikacji, najlepiej jak najbardziej transparentnej, ale nawet takiej codziennej – nie przyjmując za pewnik, że pewnie „oni” wiedzą i jakoś to będzie, zmieniamy otaczający nas świat. Osobiście, zawsze odczuwałem brak, a może lepiej powiedzieć niedosyt komunikacji. Czy to na poziomie kolegów, z czym mają problemy, co zrobić, żeby było lepiej, jakie pomysły tkwią w ich głowach. Ludzi odpowiedzialnych za kierowanie firmą prezesów, managerów właścicieli, którzy tylko dla siebie zachowują plany na najbliższą przyszłość i poszczególne cele.

Oczywiście nie chodzi mi o to, żeby nagle w firmach nastąpił wybuch komunikacji, bo to idealna droga do prokrastynacji i zmniejszenia wydajności, ale sposób w jaki komunikujemy, jego częstość i to co jest przedmiotem komunikacji, może mieć kluczowy wpływ na działanie firmy.

Na dzisiaj to tyle, cieszę się, że mogłem się Tobą podzielić z kilkoma moimi przemyślenia na temat pracy w branży IT. Jeśli chciałbyś się podzielić swoim doświadczeniem, napisz proszę w komentarzu, co wkurza Cię w naszym zawodzie!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Loading Facebook Comments ...